Po czym poznać, że spółka ma kłopoty?
- Utworzono: piątek, 20, lipiec 2012 12:10
Gra na giełdzie zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Rynek NewConnect, ze względu na mniejszą płynność, jest trudniej przewidywalny niż główny parkiet GPW – notowania spółek ulegają bardziej dynamicznym i większym zmianom, co może skutkować szybkim zyskiem lub …sporą stratą.
Inwestowanie w spółki notowane na małym parkiecie niesie ze sobą zwiększoną niepewność. Co na to wpływa? NewConnect to stosunkowo młody rynek, stworzony został z myślą o małych spółkach, które to z reguły charakteryzują się krótką historią działalności oraz niewielką wiarygodnością kredytową, a co za tym idzie – nie są w stanie efektywnie pozyskiwać kapitału na finansowanie własnych przedsięwzięć. Potencjalnych inwestorów kusi perspektywa ponadprzeciętnych zysków, jednak ograniczona płynność akcji może utrudniać „wyjście” z inwestycji. Poza tym krótki okres działalności oraz nieustabilizowana pozycja mogą sprzyjać bankructwu, a mniejsze rozdrobnienie akcjonariatu sprawia, że akcje skupione są zazwyczaj wśród zaledwie kilku osób.
Zatem w akcje której spółki inwestować, aby zyskać, a nie stracić? Oczywistym jest, że na to pytanie nie ma jednej, prostej i niezawodnej odpowiedzi. Istnieje jednak kilka czynników, które powinny wzmóc naszą czujność, mogą być bowiem predyktorami pogarszającej się kondycji emitenta. Jak zatem rozpoznać, że spółka ma kłopoty?
Spadający kurs akcji, nie zawsze oznacza „sprzedawaj!”. Wręcz przeciwnie, czasem jest to bardzo dobry moment na ich zakup. Zmniejszająca się cena akcji może być jedynie spekulacją, bądź korektą wcześniejszych wzrostów. Warto zatem zwrócić uwagę na wielkość obrotu – mały dodatkowo pokazuje, iż nie jest to istotny ruch.
Wymowne natomiast może być zachowanie istotnych osób: prezesa i/lub zarządu czy rady nadzorczej. Jeśli kierownictwo spółki zaczyna wyprzedawać znaczne pakiety akcji, możemy spodziewać się, że w firmie nie dzieje się najlepiej. Podobnie, gdy czyni to któryś ze znaczących inwestorów, np. instytucjonalny czy posiadający duży pakiet akcji.
Warto także uważnie przyglądać się wynikom finansowym emitenta. Na co zwracać uwagę? Nie tylko na zysk netto, ale także na jego składowe. Zdarza się, że zysk netto jest wysoki, ale nie wynika z działalności podstawowej spółki – to powinno być sygnałem do sprawdzenia, skąd pochodzi. Jeśli wpływ na jego wysokość miały jednorazowe czynniki, jak np. sprzedaż aktywów, w tym przed wszystkim nieruchomości, pamiętajmy, że w przyszłym roku rozliczeniowym prawdopodobnie się to nie powtórzy. W dobrze prosperującym przedsiębiorstwie zysk jest wynikiem prowadzonych przez firmę działań wynikających z jej profilu, np. sprzedaży. Jednak i tutaj spójrzmy na wyniki z szerszej perspektywy. Bez wątpienia ważne są także pogarszające się wskaźniki ekonomiczne. Gorsze niż dotychczas wyniki finansowe mogą być przejawem osłabiającej się ogólnej koniunktury, nie muszą jednak świadczyć o zbliżającej się wielkimi krokami plajcie. W wypadku, gdy przedsiębiorstwo, mimo kryzysu, utrzymuje pozycję lidera w branży, możemy spodziewać się, iż wzrost przychodów jest tylko kwestią czasu. Z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia w przypadku branży budowlanej. Osłabiające się wyniki spółki na tle konkurencji oraz utrata udziałów w rynku z dużym prawdopodobieństwem nie wróżą najlepiej. Należy także trzymać rękę na pulsie, jeśli chodzi o kondycję całej branży, w której działa emitent.
Poza tym, solidnymi wskaźnikami, o których zawsze dobrze pamiętać, są wskaźniki rentowności oraz płynności. Grupa tych pierwszych (m.in. ROS, ROE czy ROA) dostarcza nam informacji o zyskowności przedsiębiorstwa, tych drugich zaś – wiedzy o zdolności spółki do wywiązywania się z bieżących, czyli krótkoterminowych (do 1 roku) zobowiązań. Pogarszające się wskaźniki, oczywiście porównane bądź do wyników z poprzednich lat, bądź do wyników konkurentów, mogą być sygnałem, że nasza spółka nie idzie w dobrym kierunku. Nie jest to oczywiście jedyny czynnik, na podstawie którego warto podejmować decyzje inwestycyjne, niewątpliwie jednak może być sygnałem ostrzegawczym.
Poza raportami okresowymi, warto także zaglądać do tych bieżących. Niepokój z pewnością wzbudzać mogą wszelkie komunikaty, w których zarząd spółki informuje o problemach, ale również powtarzające się wiadomości dotyczące zmiany obszaru działalności czy o poszukiwaniu nowych rynków – w tym wypadku należy zastanowić się, skąd bierze się taka potrzeba ze strony emitenta. Warto zwrócić uwagę również na częste rotacje w radzie nadzorczej czy w zarządzie spółki, a także wśród kluczowych pracowników, bowiem to również bywa predyktorem kłopotów.
Ostatnią, ale niemniej ważną rzeczą jest prognoza wyników oraz strategia rozwoju firmy. A właściwie stopień realizacji zamierzeń i przewidywań zarządu. Dokonywanie korekt w dół przez emitenta, powinno zmotywować nas do poszukania przyczyny takiego stanu rzeczy. Na kwestię prognoz warto spojrzeć także z drugiej strony – ich podwyższanie też musi mieć swoje uzasadnienie. Sztuczne kreowanie wyników spółki, np. dla utrzymania wizerunku, może być równie istotnym sygnałem ostrzegawczym dla inwestora, jak obcinanie prognoz.
Jak widać, określenie czy spółka przeżywa chwilowe turbulencje, czy chyli się ku upadkowi, nie jest prostym zadaniem. Z reguły mamy do czynienia z wieloczynnikową „patogenezą”. Z pewnością obserwując pierwsze symptomy, należy zbadać ich przyczynę, bowiem w tym wypadku leczenie bywa niezwykle kosztowne.
Reklama AEC
Reklama NEWWEB
- Obroty
- *
- Wzrosty
- Spadki